– Żużel to sport, który dostarcza ogrom emocji. Każdy mecz to nowe zaskoczenie. Poza tym fakt, że zainteresował mnie ten czarny sport jest dla mnie sporym zaskoczeniem, bo do tej pory raczej starałam się unikać aż tak niebezpiecznych dyscyplin. Odkąd pierwszy raz stanęłam na taśmie, a było to 4 lata temu, kompletnie przepadłam – śmieje się Katarzyna Woszczyna.
Obie podprowadzające bardzo się wspierają i sobie kibicują. – Uważam, że obie z Karolą jesteśmy pięknymi kobietami i obojętne jest to, która z nas wygra, bo wygra Motor. Kibice doskonale o tym wiedzą i zachęcać do wsparcia drużyny raczej ich nie trzeba – dodaje.
Dla Karoliny Wojtiuk tegoroczny sezon żużlowych startów, które miała okazję oglądać spod taśmy był trzecim sezonem w roli podprowadzającej. – To właśnie wtedy rozpoczęła się moja sympatia do żużla. Wychodzę z założenia, że każdy powinien chociaż raz pojawić się na meczu. Dostarcza on takich emocji, że nawet dla osoby, która nie ma o tym początkowo pojęcia, będzie to świetne przeżycie – podkreśla.
O tym, aby być podprowadzającą Motoru Lublin, Karolina marzyła od dawna. – To było kilka lat temu, pracowałam wtedy na strefie VIP. Zobaczyłam podprowadzające i miałam nadzieję, że następnym razem pojawię się na meczu już w tej funkcji! I tak się też stało – wspomina




Komentarze